Pospalismy dlugo - check out z hotelu przelozylismy na ostatnbia chwile aby jak najdluzej pobyc pokoju (klimatyzacja). kupilismy sobie bilety na Airport Express na 17:15. Plan przewidywal by te ostatnie godziny w Tajlandii wykorzystac na zakupy - chodzi o takie typowo tajskie pierdolki, spozywka i troche przemyslowki :) wybralismy sie do Tesco Lotus, najblizszy byl okolo 4-5 km od Khaosan Rd. Spedjalnie dla Marcina prezentujemy zdjecia - moze tez zmiencie logo na zielone :) haha. oczywiscie zaopatrzylismy w sie oryginalne Red-Bulle - sztuk 10, jak nie wiecie to wlasnie red bull pochodzi z Tajlandji. Nasz gazowany z Austrii jest po mutacjach przeprowadzonych przez Dietrich Mateschitza, facet byl farmaceutą. Pewnego razu podczas podróży do Tajlandii kupił napój energetyczny o nazwie "Krating Daeng" (Czerwony bizon). Napój ten był produkowany od lat siedemdziesiątych przez firmę TC Pharmaceutical, która została założona w 1962 roku przez Chaleo Yoovidhya na licencji Blendexu. Mateschitz postanowił ściągnąć napój do Europy, jednak zmienił nazwę z "Czerwonego bizona" na "Czerwony byk" (byk to znak zodiaku Mateschitza) do napoju dodal bąbelki..... powstal Red Bull. przed wyjazdem Beata poddala sie masazowi nog wykonywanym przez rybki, doslownie wyzarny jej wszystkie rany, po masazu pani z obslugi poobklejala ja plastrami :) Jak to tradycja mowi dzis tez zepsul sie autobus - tym razem znowu AE2 na lotnisko, z tego zo zauwazylem to w pewnym monencie przestala mu dzialac klima i silnik stracil moc. podstawili nam o drodze drugi:),o 21:05 Airbus A-380 polecial do Dubaju - mniej wicej od polowy Indii az do zatoki Omańskiej - trzepalo tak ze nawet obsluga siedziala pozapinana w pasy:)f