Obudzilismy sie zgodnie z planem czyli o 9:30 ( 3:30 CET) tak by zaczac funkcjonowac wg tutejszego slonca :) zjedlismy sniadanko za ktore nie zaplacilisy, i nikt wogole nie reagowal bo mysleli, ze jestesmy przedstawicielemi polskiego rzadu :) (Zaplacimy przy wyjezdzie) zrobilsmy sobie relaxik w basenie i barze a potem, nastapilo rozpoznanie terenu, - jakis spacer do Sanur - 5-6 km, przeslismy przez wszystkie etapy naganiaczy, naciagaczy, masaży, taxi, tantednych ciuchów itd. teraz jest tu low season wiec nie ma tylu turystow, ale ogolnie bialych widac bardzo malo. Dzis mielismy plynac speed boatem na Gli ale jest wydany zakaz plywania malymi jednostakmi przez jakąś instytucje morska. Podobno jest bardzo silny wiatr i wielkie fale , wiec jutrzejsza podroz sie troche zmodyfikowala, lecimy najpierw na Lombok i potem stamtad na Gili. Teraz juz jest po 18 i chyba zaraz bedzie jakis tropikalny deszcz. Aha, zapomnialem sie pochwalic ze pierwszy raz w zyciu przekoczylem równik i jestem na południowej półkuli :) powoli aklimatyzujemy sie do lokalnego czasu i klimatu ale na szczescie nie ma tu wielkich upalow, w dzien jest okolo 30'C noca 25... wiec krzywdy nie ma. oczywiscie powietrze jest wilgotne i ubranka kleja sie ale da sie wytrzymac. to tyle By now!