Jeszcze gdy było ciemno opuściliśmy teren lotniska przy pomocy 2 robotników drogowych- jeden z nich pilotował nas do obwodnicy i potem już trafiliśmy na autostradę M1 w kierunku południowo – zachodnim. Jak już zaczęła się lokalna droga, na jezdni pojawiały się kangury, ale żaden nie uciekał , po prostu nie zdążyły wcześniej. Niektóre były takie spore, inne mniejsze ale było kilkanaście trupów na odcinku 100km.Szkoda ze pierwszy napotkany przez nas kangurek był martwy. Ale w okolicy Parku Narodowego Otway już można było zobaczyć torbacze, jak przystawaliśmy i otwieraliśmy szyby one stały przez 5-10 sek i patrzyły się na nas a my na nich, po czym decydowały się skoczyć w siną dal. Dotarliśmy na klifowe wybrzeże Campbell National Park i poruszaliśmy się już w kierunku zachodnim słynną drogą: Great Ocean Road - ze wzruszeniem przystawaliśmy co chwile na kolejne atrakcje , najpierw schody Gibsona , - można było zejść na plaże (wykonałem pamiątkowy napis na piasku) , w tle słychać wspaniały szum morza oddający jego potęgę , sama moc w dźwięku budzi respekt przed tymi falami, które od tysiącleci uderza w to wybrzeże tworząc niesamowite formy wapienne. Później przyszedł czas na 12 Apostołów - wapienne kolumny podmywane przez fale , zostało ich już tylko 7 , pięciu się zawaliło , ostatni w 2009 roku. W dalszej kolejności odwiedziliśmy słynny klif The Loch Ard Gorge i miasteczko Port Campbell , gdzie spożyliśmy fish and chips i ucięliśmy sobie drzemkę na trawie koło morza. Później były następne klify w kierunku na zachód od miasteczka – między innymi London Bridge. Nocleg mięliśmy zarezerwowany w Apollo Bay wiec musimy wracać , ale po drodze zahaczamy o Otway National Park a dokładnie jedziemy na latarnie morską na półwyspie ( z drogi Great Ocean Walk skręcamy na południe) , tu powinny być misie koala……….. no i były ……… trochę trzeba się ich naszukać bo sprytnie komponują się z kolorem kory eukaliptusa, ale tak po 20 minutach można było ich znaleźć mnóstwo , z niektórymi nawiązaliśmy nawet kontakt wzrokowy , ale nie za bardzo miśków to wzruszało. Zrobiliśmy spacer po Apollo Bay i teraz spać!!! Bo przed nami ciężkie 48h