Przyjechalismy do Pattaji , od razu hotel robi wrażenie, zdobywca wielu konkursów itd.. Royal Clif Hotel , potężny moloch na kilka tysięcy osób. po rozpakowaniu naszego stafu przystapilismy do zwiedzania obiektu , basenik rezteulacje itd. oczywiscie plaża przy hotelu jest totalnym nieszczesciem tego miejsca, brudna woda, piasek - żwir nawieziony sztucznie, i wszędzie pełno rosjan ,ruskie upodobały sobie ten hotelik ( a dlaczego ? o tym pozniej) po krótkim relaksie przy drinku na basenie ( wśród rosyjskich matek i ich mężów w dresach ) odpoczeliśmy z 2-3 h przy lekko zachmurzonyum niebie.
Jesli Pattaya to rozrywka i usmiech na każdym miejscu - postanowilismy to sprawdzić, pojechaliśmy taksówka do centrum (około 3-4 km), taxówki to pickupy - najczęściej ISUZU lub Toyota (wogóle Toyot jest tu więcej niż drzew w Polsce). Jedzie sie w nich na pace , co jest niewątpliwą atrakcją.Wylądowaliśmy na 13 przecznicy 2nd Street, skąd wolnuym krokiem wracaliśmy w kierunku Walking Street. setki - tysiace straganów , i ludzi handlujących czym sie da i jak sie da, wszyscy usmiechnieci , z ulic promieniuje niesamowita radośc, najbardziej usmiechnięte są tajki, oczywiście te które liczą na to że jakiś białas zgodzi się ja zabrac gdzieś na noc. tu nie ma czajenia się wszystko jest na otwartej przestrzeni , nie ma żadnych drzwi do barów knap sklepów, - ogólnie wygląda to na straszny nieład - ale generalnie to jest własnie urok tego miejsca. Na ulice 1st Street przeszliśmy 13 przecznicą.Jedynka to jescze bardziej wesołe miejsce, jest więcej duzych domów towarowych , zjedliśmy Noodle i wypiliśmy piwko , i tu zastaliśmy pierwszy podczas podróży deszcz monsunowy, wygląda to niesamowicie - jakby ktoś odkręcił kran na niebie - a średnica jego mniala 5 km woda dosłownie leci z nieba i ogranicza widocznośc do 100 metrów.
POszlismy jedynka na południowa stronę, w między czasie w jednym z budynków znależlismy niezły market , naprawde dobry towar z dobrymni kopiami , i pamiątkami , i tu można było się dobrze targować, metoda znana z zeszłorocznej podrózy do chin ( z obrotem na 1,2,3 .... dawała radę , dzieki temu moglismy poznac ceny leipej i pozniej kupować u innych bez obaw że kto przycina.
przedłuzeniem jedynki na południe jest obrzar " Walkimg Street" 500m ulicy którą mozna nazawć ulica szczęscia , to jest dosłownie jedna wielka impreza, usmiechnietych tajek jest wiecej niż można sobie to wyobrazic, niektórzy z nas mieli fobie że widza je wszedzie, w windzie w hotelu , pod łóżkiem w pokoju, za rogiem............ itp. generalnie szarańcza max.!!! około 10 % z nich to faceci , od bardziej dościawdzonych turystów z Iranu dostaliśmy instrukcje jak odróznić tranzwestytów od kobiet. konkurencja cenowa jest bardzo duża więc mozna spokojnie wypic piwo na deptaku lub w knajpce za 4 PLN, to miejsce - pomimo tego ze ma tyle dobrych co złych opinii można postawić wyżej w klasyfikacji niż zawszony Bangkok, atmosfery na ulicy nie da się opisać, trzeba tu być aby zobaczyc i poczuc to miasto i walking street.
Pattaya to pralnia brudnych pieniędzy, bardzo dużo kapitału rosyjskiego, rosjanie sa wszedzie , do tego stopnie rozpanoszyli sie w Pattaya że Tajowie mówia po rosyjsku. :)
Zmeczeni i po paru głebszych udajemy sie do hotelu, jutro nie ma wycieczki , można pospać.