Kończymy opowiadać dzień wczorajszy - kolejka do odprawy i tu dostajemy kolejną propozycje że wyjdziemy z kontroli w 5 min jak zaplacimy po 300 bathów od głowy -chwila zastanowienia i postanowiliśmy nie płacić w sumie stalismy z 30 min ale kasa została w kieszeni) w tym czasie to co działo sie na tej granicy przyprawiło mnie o gęsia skórke ,przejeżdza ciężarówka bez żadnej kontroli pełna kobiet i dzieci zamkniętych w klatce zamkniętej na kłódke , wszędzie plakaty ostrzegające o zakazie kontaktów sexualnych z osobami poniżej 18 roku życia , oraz plakaty o szacunku do dzieci ,ale to co sie tu dzieje temu przeczy , już tu na każdym kroku widać straszną biede.
Wychodzimy z kontroli nasz kontakt prosi o cierpliwość zaraz ma być taxi - czekamy ukrop 40 stopni -ale było więcej - koleś za chwile nas woła żebyśmy odeszli od budynku kontroli w tym czasie praktycznie wiszą na nas goście proponujący transport (uparcie odmawiamy ) a nasz kontakt prosi żebyśmy z nikim nie rozmawiali , pytamy co się dzieje a on na to że mamy z nikim nie rozmawiać a jak juz to odpowiadać że zostajemy tu na miejscu a on nas podwozi do hotelu i że niby nie jedziemy do Siem Reap (PYTAMY CO SIE DZIEJE I O CO CHODZI ???!)
idziemy 40 metrów dalej i co ?? a tu zamiast taxi każą nam wsiadać z plecakami na motorki i to szybko !!(jesteśmy zaniepokojeni ))))), ok wsiadamy (całe szczęscie że walizka została na przechowanie w Tajlandi , bo nieźle by sie działo )) jedziemy motorkami i nagle po 100 m znika mi Rafał z oczu a koleś z którym jade sie nie zatrzymuje tylko jedzie dalej, no to juz całkiem sie przeraziłam , przejechaliśmy nastepne 100 m -uff )) ogladam sie cały czas za siebie i jest Rafał na 2 motorku , jedziemy dalej zatrzymaliśmy sie po ok 400 m i co koles znowu mówi to samo taxi zaraz ma być czekamy na dalszy rozwój wypadków , w tym czasie pytam Rafała co sie stało że znikneli a tu numer bo zatrzymała ich policja (która notabene jest w zmowie z kolesiami z granicy - mafia Kambodżańska ))) policjant pyta Rafała dokąd jedzie wiec on krótko że do kasyna na dziewczyny ))) kasyno 1000 m dalej wiec policjant że ok i mogą jechać -teraz krótkie wyjaśnienie , któreego sie doczekaliśmy - taksówkarzom z Siem Reap nie wolno zabierać turystów z granicy bo to dla nich oznacza bardzo, bardzo duże kłopoty - czego nie byliśmy świadomi umawiając się z naszym kontaktem w Kambodży, po ok 15 min zjawia sie nastepny chłopak juz samochodem ) zapakowaliśmy sie i już myśleliśmy że to koniec ale niestety )) koleś od motorków pyta o kase i że mamy dac teraz no to zaczeły sie negocjacje telefoniczne z naszym Krisem , chyba z 8 telefonów wymieniliśmy )) skończyło sie na tym że koleś dostał od nas dobrowolnie pare złoty (za wymyślenie numeru z motorkiem ).
No to w droge , mieliśmy dac umówianą gotówke kierowcy na tankowanie na stacji benzynowej o czym w dalszej częsci ))
Pierwsze widoki nie były zbyt optymistyczne - ponieważ jest pora sucha temp ok 40-45 stopni wiec nie pada już od listopada, pola ryżowe suche jak pieprz i wszedzie są wypalane,kanały po wodzie nawadniającej pola ryzowe wypełnione jakąś breja w której brodzą rybacy i taplaja sie dzieci , domy w strasznym stanie , krowy tak chude że wisi na nich skóra , jedynym pocieszeniem są szkoły które wyglądają super zastanwialiśmy sie kto je finasuje wiec popytaliśmy to ich rząd a wypasione szpitale - międzynarodowe oragnizacje charytatywne i osoby prywatnie takie jak Angelina Jolie , za to droga która jedziemy prościutka jak deska w super stanie, nadeszła pora tankowania - wjeżdżamy do miatsteczka masakra brak asfaltu i na zdjątku pokaz napełniania samochodu gazem ,że to nie wybuchło to cud, kierowca dostał kase a że dostał więcej niż było umówione ( brak drobnych dolarów ) przyglądał sie tym dolarom przez nasępne 5 min )) , z takimi widoczkami przejechaliśmy 140 km kierowca oczywiście nie znał angielskiego .
Dojechaliśmy do Siem Reap a tu na stacji benzynowej następna przesiadka , trochę juz byłiśmy zmeczeni ale nie okazywaliśmy tego tym ludziom , nastepne 500 m i jest nasz hotel, wysiadamy a tu telefon że jak chcemy zobaczyć zachód słońca nad Angkor Wat to musimy sie pośpieszyć hahaha no ale my twardziele biegiem do recepcji plecaki do pokoju i znowu w samochód )) to było tempo expresowe dojechaliśmy, pytanie ile zajmie dojście do świątyni Phnom Bakheng ? ok 50 min 2 koleś że 30 no to doszliśmy tam w 10 )) warto było to jest cos niesamowietego zdjęcia oczywiście nie oddadzą atmosfery i widoku ale mówie wam fantastyczne przeżycie )) na górze tyle ludzi że czujesz sie jak w supermarkecie , ale nie zwracaliśmy na to uwagi ( najwięcej chiny i korea ) siedzieliśmy tam ok 2 h , potem samochód i hotel i już jesteśmy umówieni na rano