Dzis mielismy pierwszy dzien od wyjazdu kiedy moglismy dłuzej pospac i tak tez sie stalo, nie bylismy na sniadaniu i wstalismy o 10:30 (w Polsce 4:30), plan byl prosty - odpoczac, poszlismy na basen hotelowy i taplalismy sie w wodzie i sloncu do 14, poznej byl spacerek po miescie, tym razem zapuscilismy sie na polnoc od drogi nr 9 przecinajacej Siem Reap ze wschodu na zachod. Siem Reap to miasto typowo pod turystow, tak sie wydaje ale tylko w promieniu 1,5 km od centrum , reszta to bida. W samym centrum dominuja 2 ulice tzw Pub Street 1 i 2 w okol nich zlokalizowane sa resteuracje kluby sklepy i bazary (są 3 sztuki Old Market , Noon Market, i Night Market)
na 16 bylismy umowieniz naszym tourist service na wycieczka na jezioro Tonle Sap Lake a dokladnie wioska na wodzie Chong Khneas- jakies 15 km na południe od Siem Reap. Dojazd juz nie taka super drogą jak z Poipet do Siem Reap im blizej jeziora tym wieksza bieda i gorsza droga, mielismy zabookowana lodz za 15$. na przystani ruch i słychac tylko kambodzańskie gęgolenie małych ludzików , wszystko idzie sprawnie i mamy wreszcie swoja łódź, okazala sie ze bedzie prowadzojna przez 2 gówniarzy jesen 14 lat drugi 10 lat. sądząc po wprawie w jaka odplywali i manewrowali lodzia mozna stwierdzic ze maja juz paroletnie doswiadczenie w tym temacie...........:) najpierw plyniemy rzeka, po 5 km wyplywamy na otware jezioro, zaczynaja podplywac sprzedawcy, głównie maja babany i coca-cole, maja bardzo male szybkie łódki. Wyglada to tak że jak zauważa turystów to w mgnieniu oka są juz przy łodzi. Na łódce handlarzy przewaznie znajduje sie rodzic i 2 dzieci te co my widzielismy mialy mniej wiecej 3-6 lat, jedno dzicko ma na szyji weza a drugie wiaderko z napojami. Dzieciaki wskakuja w biegu ze swojej lodki na nasza wchodza na poklad i probuja sprzedac cole lub banany. Musicie byc twardzi i nie łamac serca przd tymi dziecmi, to ich naturalny swiat sposob zarabiania na zycie. Nam bialym wydaje sie ze ktos je wyzyskuje itd... ale napewno wiecej sprzeda turystom dziecko nic ich matka, bo duzo ludzi sie lituje i wyciada dolary.
podczas sprzedazy słychac tylko melodycze "One Dollar" - Dolara za puszke Coli ??? - O nie! .... plyniemy dalej mijamy szkole i boisko do kosza pływajace na wodzie.
Cumujemy w jednym z hubów turystycznych, pare barek połaczonych w jedna całosc, mozna tu wypic piwko , kupic jedwab, zobaczyc krokolyle i poczyc jak oblegaja cie dzieciaki "spiewajac - One Dollar Sir, One dollar..... na dachu tego zestawu barek mozna bylo zobaczyc zachod słońca nad jeziorkiem. Byl maly problem z nasza lodka , bo nie mogla odpalic, padł akumulator, ale łebki pozyczyli z 2 łódki i odpalili. Czy wasze 10 lewnie dziecko pozyczy i podepnie akumulator by odpalic ojcu auto?????
Genaralnie cala wioska Chong Khneas na wodzie znajduje sie na wschod od miejsca w ktorym rzeka wpada do jeziora. w chwile po zachodzie slonca przemknelismy przez nia kierujac sie w strone naszej przystani 5km wglab ladu.
Teraz jest pora sucha podobno lepsza dla mieszkancow, w porze mokrej poziom wody potrafi byc wyzszy o 4-5 m, co nieraz powoduje odciecie Phon Krom od swiata. zalewa ogomny obrzar na ktorym teraz znajduja sie pola ryzowe.
Dzis nie bylo tak goraco jak wczoraj, ale bylo znowu kolo 40'C
Wieczorem zrobilismy ostatnie zakupy na NIght Market i zrobilem masaz stawu biodrowego wlasnym Fastumem - cena 3$
Ogólnie bardzo chwale hotel w ktorym mieszkamy - Somadevi Angkor Hotel & Spa - czterogwiazdkowy z przytulnym patio - tylko 25$ za osobe w pokoju 2 osobowym ze sniadaniem, to nasz najepszy hotel na calej trasie, jutro bedziemy juz w Laosie , wylatujemy o 12:50 do Louang Prabang. Odpoczelismy dzis i to nam sie przyda na nastepne 5 dni folkloru po górach rzekach:)
Dzieki za komentarze i do uslyszenia
dodalismy jeszcze jedno zdjecie jak uciekamy z granicy w Poipet - wpis z 05.02.2010