dzis fajny dzien.
Dzis do 15 zwiedzalismy stara czesc Dubaju, znajdujaca sie po polnocnej stronie Dubai
Creek. Gold Souk - miejsce handlu wszelkiego rodzaju bizuterią.Na druga strone mozna
sie przedostac 3 mostami i 2 tunelami, my wybralismy przeprawe łodzią tzw. Abra Boat,
20 - osobowa łódzie podplywaja do przystani co minute, przejazd na druga strone
kosztuje 1 AED. Wszedzie tu wystepuja masowe ataki hindu i urdu people , najczesciej
mowią do ciebie "Copy watch Sir!" i "Nice copy bag for lady!!!" oferuja tą sama
podrabiana tandete z Tajwanu i Chin tylko że 3-4 razy drozej. nie wierzyli ze ten sam
Rolex w Bangkoku kosztowal 5$ , tu wciskaja Ci go za 15-20$, sprzedwacy jedwabiu i
kaszmiru sa mniej agresywni. Na targu biżuteri można doznać kompletnego oszołomienia
z powodu ilości złota , diamentów i pereł zerkających na nas z każdej wystawy(jeżeli
macie zamiar przyjechać tu z żonami czy dziewczynami to zaopatrzcie się w większą
gotówke bo nie dadzą wam przejść obok tych cudeniek obojętnie)) , pozatym znajdują
się tu także sklepiki z wszelkiego rodzaju przyprawami i słodyczami najdroższą
przyprawa jest Szafran pakowany skrupulatnie w małe pudełeczka.
Po 15 Toyotą Landcruiser pojechalismy na wschód od Dubaju - jakies 60km , to prawie
przy granicy z Omanem. Wjechalismy na teren innego emiratu Ash-Shariqah , tu zaczelo
sie nasze spotkanie z prawdziwa pustynia, kolo drogi znajduje sie parking, pare
malych sklepow i wypozyczalnia quadow, tutaj nasz kierowca musial zmniejszyc
cisnienie w oponach do 1,5 Atm, w aucie byli jeszcze z nami Szwedzi (ojciec z corka)i
2 Pakistancow. Zapięcie pasow , blokada napędu i w droge po wydmach. Przezycie
niesamowite, na moje oko niektore mialy z 50 m, landek niezle dawal rade, niektore
podjazdy byly tak strome ze mialem wrazenie ze polecimy do tyłu, pakistancy cieszyli
się jak małe dzieci narolekosterze a my i Szwedzi z radoscia i euforia reagowalismy
na kazdy mocniejszy efekt, najbardziej ekscytujace byly nagle skrety i jazda w dol
wydmy, kierowca robil to w najmniej oczekiwanych momentach jadac po krawedzi wydmy,
predkosci nie byly zawrotne ale to pewnie przez opor jaki dawał piasek. ( bylo max
60km/h), calosc zabawy z jednym postojem trwala jakies 2 h, pozniej pojechalismy
troche na polnoc , i przy drodze nr 44 mial miejsce nastepny punkt programu, jazda na
camelach, kolacja, emiracke slodycze , palenie fajek wodnych, i pokaz tanca brzucha,
jesli kiedys tu bedziecie to trzeba tego sprobwac. Jutro kolejne wędrówki ludow, jak
sie uda to bedzie Jumeriach Beach Park , Dubai Marina, i Mall of Emirates:)
Cieszymy się ze Chrobry wygrał następny meczyk i ze srebra Małysza)